Waldemar Czapski i Mateusz Przybył z grupą zapaleńców założyli w podobnym czasie czasopisma o tematyce tenisa stołowego.
Z nieoficjalnych informacji, że były próby połączenia obydwu czasopism w jedno.
Nie udało się, a wielka szkoda.
Choćby z tego powodu, że jak się później okazało obydwa padły.
Dzisiaj nie ma już żadnego i jest to wielka porażka całego środowiska tenisa stołowego w Polsce.
Jestem ciekaw, czy nasza central była chętna wesprzeć któreś z czasopism?
Panu Mateuszowi udało się nawet wprowadzić czasopismo do sieci EMPiK.
No, ale skoro nawet fani tenisa stołowego nie chcieli go kupować to o czym tu rozmawiać?
Nakład nie był wcale duży, a pan Mateusz tylko nie chciał do tego dokładać.
Znowu tyle ludzkiej energii, wysiłków, pracy poszło na marne.
Rozumiejąc wszystkie uwarunkowania proponuję gotowe, sprawdzone rozwiązanie zastosowane u naszego zachodniego sąsiada w Niemczech, na dzień dzisiejszy pinpongowej potędze:
Od lat proponuję nałożyć odpowiednim rozporządzeniem (zarządu PZTS lub innej władnej do tego instytucji) na każdy klub obowiązek wykupienia prenumeraty branżowego pisma do tenisa stołowego.
Przy wydatku rzędu 100-200 zł każdego roku ponoszonego przez każdy z klubów mielibyśmy własne pismo, piszących dla nich ludzi i co najważniejsze przepływ informacji i wiedzy!
Jestem pewien, że znalazłaby się też grupa prywatnych osób chętnych do prenumeraty.
Sam chętnie bym takowe pismo jak prywatna osoba prenumerował i znam jeszcze kilka osób, które uczyniłyby podobnie.
To oznaczałoby przecież następny dopływ gotówki do związkowej kasy.
Z prostego wyliczenia, że miesięczny wydatek klubu to koszt rzędu 15-20 zł.
W Niemczech takie pismo funkcjonuje i każdy klub ma obowiązek wykupić jego prenumeratę.
Można?
Można, trzeba tylko chcieć.
Branżowe pismo tenisa stołowego w Niemczech
Zbyszek Stefański