Niemcy płaczą Print
Written by Zbyszek   
Friday, 12 August 2016 11:31
Tak źle w Niemczech nie było już dawno.


Niemiecki tenis stołowy przeżywa spory kryzys.
Już drugi rok z rzędu młodzi niemieccy pingpongiści przywożą z ME juniorów śladowe ilości medali.
Timo Boll, Ovtcharov też ostatnio nie rozpieszczają swoich kibiców.
Czary goryczy dopełniła porażka tego ostatniego z dziadkiem Samsonovem.
Może to i dobrze, że tak się stało, bo rozgorzała dyskusja dlaczego?
Coraz głośniej mówi się o złych personalnych wyborach szkoleniowców kadr narodowych.
Ano wzorem Polaków i Niemcy od wielu lat wybierali na trenerów kadr narodowcy byłych świetnych zawodników.

Póki Boll i spółka wygrywała problem był ukryty.
Teraz błędy wyszły.
Wiadomo przecież, że dobry, były zawodnik bardzo rzadko jest świetnym trenerem.
Jego percepcja postrzegania sportu i zupełne inne doświadczenia - zawodnicze, a nie trenerskie - determinują poczynania takiego delikwenta.
Kiedy do tego dochodzi brak wcześniejszej praktyki trenerskiej i braki pedagogiczne to mamy pasztet gotowy.
Zawsze twierdziłem, że trzeba zacząć kompletnie od dołu - od szkolenia z sukcesami najmłodszych - by stać się kompletnym szkoleniowcem.
Przejmowanie cały czas ukształtowanych już zawodników zubaża warsztat szkoleniowy szkoleniowca.
W odwrotnej sytuacji  wybitnych szkoleniowców można spotkać o wiele częściej.
Nie można tylko i wyłącznie za zasługi zawodnicze przyznawać najważniejszych funkcji trenerskich.
Niech może wybitny zawodnik ma nieco krótszą drogę do takich funkcji, ale niech jednak się wykaże wynikami ze swoimi wychowankami.
Z.S