Home Komentarze Wspomnień czar

Sklep

MSTS"Stefanski"

 

 

Wspomnień czar PDF Print E-mail
Written by Zbyszek   
Tuesday, 03 May 2016 11:32

Sięgnąłem do naszego przebogatego archiwum:

 

Data wpisu: 28.06.2007....:

z cyklu: z archiwum

 

 

 

Koniec z dealerami sprzętowymi albo tenis stołowy    

 

Wpisany przez Zbyszek 

 

czwartek, 28 czerwca 2007 19:16

 

Marek Przybyłowicz umieścił na swojej stronie listę postulatów i rzeczy, które powinny ulec zmianie, aby w polskim pingpongu było lepiej.

 Ze wszystkimi w zasadzie się zgadzam i cieszę się, że mówimy wspólnym językiem w wielu sprawach. Chciałbym położyć szczególny nacisk na punkt mówiący o załatwianiu własnych interesów przy okazji bycia członkiem zarządu. 

 

Pisałem (zresztą i inne portale też) już wielokrotnie, że głównym problemem zła w polskim tenisie jest społeczne i prawne przyzwolenie na zasiadanie w zarządzie PZTS dealerów różnych firm z rynku tenisa stołowego. To powoduje już z definicji niezdrową sytuację wykorzystywania społecznych funkcji do działania we własnym interesie. 

 

 I każdy robi to mniej lub bardziej świadomie. 

 

 Takim działaczom po prostu często fizycznie brakuje czasu na zajmowanie się naprawdę ważnymi dla tenisa w Polsce sprawami. Ale, co gorsza, dublując funkcje działaczy PZTS i dealerów sprzętu do tenisa stołowego blokują dopływ nowych, młodych osób, dla których tenis stołowy nie musi być mierzony liczbą sprzedanych okładzin. 

 

Ta chora sytuacja trwa przecież od 18 lat.
I z tego bierze się w głównej mierze (choć na pewno nie tylko) taki marazm i brak zainteresowania sprawami opisanymi przez pana Marka.
 

 

 Najważniejszym zadaniem dla całego środowiska tenisa stołowego w Polsce jest usunięcie z zarządu takich osób! Lub, co lepsze, ich dobrowolna rezygnacja. 

 

 I przepis taki musi być zawarty w statucie PZTS. Dopiero jak to się stanie można mówić o dalszych zmianach. Bo, co z tego, że usuniemy jednego dealera skoro na jego miejsce wskoczy następny skutecznie „zachęcony”. 

 

 Ja widziałbym rolę właścicieli firm dystrybucyjnych i ich dealerów inaczej. Niech działa przy zarządzie PZTS komisja skupiająca tych ludzi. Niech pełnią oni rolę doradczą w wielu ważnych kwestiach. Mają przecież szerokie, często międzynarodowe kontakty. 

 

 Pomagając w takich sprawach jak: kontrakty reklamowe, sponsoring dzieci i młodzieży, organizacja wielkich imprez medialnych w tenisie stołowym, mogą sobie tylko zaskarbić sympatię tysięcy entuzjastów tenisa stołowego – a więc potencjalnie ich klientów. A nie pełniąc żadnych funkcji w PZTS będą postrzegani jako biznesmeni i osoby pragnące wspierać tenis stołowy w naszym kraju. 

 

Tenis stołowy to też potężny biznes warty na rynku polskim miliony złotych. Pamiętajmy o tym. Chodzi tylko o to, żeby część z tych milionów wspierała talenty zawodnicze i trenerskie jakich w naszym kraju nie brakuje. 

 

 Druga ważna sprawa poruszona przez pana Marka Przybyłowicza zawiera się w punkcie: 

 

brak określenia zasad odpowiedzialności za system szkolenia. 

 

 To bardzo ważny punkt – myślę, że zbyt rzadko poruszany. 

 

 W Polsce powinna być funkcja dyrektora sportowego, który by sprawował pieczę nad całością szkolenia w Polsce.
To on miałby za zadanie opracowanie całościowej strategii działania (wspólnie z trenerami kadry, ale i trenerami klubowymi, czy ich przedstawicielami) wszystkich sfer związanych ze szkoleniem w Polsce.
 

 

 I powinni mu podlegać wszyscy trenerzy wszystkich pionów.
I to on powinien podejmować ostateczne decyzje i przedstawiać je na obradach zarządu. Taki system funkcjonuje w Niemczech. I jak widać doskonale się sprawdza.
 

 

 A tak to wszystko działa jak przysłowiowy jeździec bez głowy. 

 Zbyszek Stefański

---------------------------------------------------------------------------------------------

 

Ps. Tak pisałem 9 lat temu. Co się zmieniło?

Oryginalny tekst wraz z komentarzami znajdziesz: TUTAJ