Z Waldemarem Czapskim, popularyzatorem tenisa stołowego, rozmawia Zbyszek Stefański.
Zbyszek Stefański: Waldek skąd
zainteresowanie tenisem stołowym, przecież jesteś z innej branży?
Waldemar Czapski: 99% uprawiających naszą dyscyplinę na co dzień robi coś innego.
Jest to nasza pasja pochłaniająca stresy dnia powszedniego. Kiedyś
organizowałem koncerty, trasy itd.
Specyfika turniejowa jest bardzo podobna.
Jakie akcje
promocyjne planujesz w najbliższej przyszłości?
Planujemy. Jesteśmy Stowarzyszeniem. Istnieje cała masa osób
na które zawsze można liczyć (jak się
ładnie poprosi) i kilka dostrzegających w tych działaniach większy sens. Pracujemy
dwa i pół roku. Bardzo wiele zrobili Justyn Milewski, Michał Markowski, Marek
Zalewski, Emil Batorowicz. Obecnie pomagają mi Stefek Wójcik, Wojtek Zawadzki,
Piotrek Sękala oraz cała masa firm, sponsorów, stron internetowych i gazet.
Akcje to:
1) OTWARTE GRAND PRIX ( cykl turniejowy w 12 miastach).
Bardzo chcemy pokazać inny wymiar imprez. Powalczyć z
miernotą, skarpetkami zamiast nagród, o publiczność na trybunach, media,
oprawę, doskonałe widowisko sportowe itd. Cieszę się, że są ludzie, którzy
rozumieją taką potrzebę zanim zacznę wypowiadać okrągłe zdania.
2) 100 TURNIEJÓW TENISA STOŁOWEGO DLA JERZEGO Przypomnę że
jesteśmy pierwszą dyscypliną sportową organizującą imprezy połączone z
wolontariatem.
Rok temu udało się prawie jednego dnia zebrać ok.
100 000 zł na 116 turniejach.
Jednoczymy środowiska, pomagamy dzieciakom, popularyzujemy
tenis stołowy. Masa osób odczuwa coś niezwykłego. To najlepsze co w życiu
wymyśliłem. Mamy już kilkadziesiąt zgłoszeń do styczniowej akcji i prosimy o
kolejne. Nie muszą to być wielkie turnieje ( nagrody wysyłamy do szkół, domów
kultury, klubów).
3) LOKALNE GAZETY i STRONY INTERNETOWE zapraszamy do
współpracy
Wysyłamy wszędzie ciekawe wywiady, opisujemy wydarzenia,
dodajemy super zdjęcia. Ułatwiamy miejscowym klubom i sekcjom nawiązać
współpracę i walczymy o okienko dla sponsorów. Lokalne gazety to strategiczny
partner do pozyskiwania dotacji i miejsce podziękowań sponsorom. Namówiliśmy
ponad 60 tytułów do współpracy.
4) TURNIEJE DLA MIESZKAŃCÓW ŁOMIANEK
np. 20 SZKÓŁ, SŁODKI
TURNIEJ, FIRM ŁOMIANKOWSKICH itd
Miałeś ostatnio
kłopoty z PZTS, opowiedz o tym...
Nie odczuwam zakłopotania wtedy gdy mam rację. Statutowym obowiązkiem
PZTSu jest wspieranie działań takich jak nasze.
Wszelkie przejawy ograniczające popularyzowanie oddolnych inicjatyw
są najczystszą głupotą. Brak naszej reklamy na stronie związku nie jest taki
przykry jak uświadomienie, że kilka lat pracy dla pingpongowej społeczności
zostało niedocenione i napiętnowane. Robi się najzwyczajniej przykro. Nie
jestem typem pieniacza, ale postanowiłem zwrócić uwagę na fakt, że zarząd PZTS
po wielogodzinnych debatach przyjął takie postanowienie: od dnia dzisiejszego osoba
robiąca dobry turniej, zapraszająca gwiazdy, szukająca sponsorów na nagrody,
będąca stowarzyszeniem nie prowadzącym działalności gospodarczej – musi zarządowi
zapłacić za umieszczenie informacji na stronie. Nie robią tego nawet żadne
komercyjne portale. Po informacjach o tym fakcie zadzwonił do mnie prezes
Waldowski i zaproponował umieszczenie naszej informacji za własne pieniądze i z
reklamą firmy Aga Sport. Odmówiłem – bo tak naprawdę chodzi tutaj o zasadę i odwołanie
głupiej decyzji a nie o 200 zł. Następnym razem organizator (np. ze Szczecinka)
nie napotka na taki beton. Aga Sport przekazałasprzęt sportowy na nagrody, a mądre głowy myślą dalej, jak zdobyć środki
dla Krzysztofa Bluja (administratora strony).
Łomianki wyrastają na
coraz lepiej zorganizowane przedsięwzięcie. Opowiedz o tymjak jesteście zorganizowani.
Dwa lata temu razem z kolegami próbowaliśmy uczyć dzieci na
korytarzu. Rok temu uzyskane od sponsorów środki starczały na wynajem hali
gdzie treningi odbywały się trzy razy w tygodniu na czternastu stołach z jednym
trenerem. W tym roku zajęcia prowadzone są przez czterech specjalistów, pięć
razy w tygodniu. Jest z nami Jerzy Grycan (trener klasy mistrzowskiej) i
ćwiczymy w oparciu o jego plan szkoleniowy.
Jaka jest twoja
recepta na popularyzację ts w Polsce?
1+1 = 11 – Tego nauczyliśmy się na Kursie/Seminarium w
Łomiankach.Wystarczy robić coś wspólnie
a na efekty nie trzeba długo czekać. Coś co ostatnio najbardziej mnie kręci to turniej
w Nałęczowie. Będzie to druga impreza naszego OTWARTEGO GRAND PRIX (wtorek 11
Listopada). Sposób w jaki zabrał się do tego Adam Kleczkowski jest imponujący. Pula
nagród przerasta już 10 000 zł, ilość atrakcji rośnie z godziny na godzinę.
I tak powinno być wszędzie.
Zbyszku nie jestem od recept. Tylko od roboty. Jedyną
słuszną receptą jaką mam(tak dla organizatorów): nie wręczajcie skarpetek za
zwycięstwa.