Home Tytuł Wojna sprzętowa, cz.2

Sklep

MSTS"Stefanski"

 

 

Wojna sprzętowa, cz.2 PDF Print E-mail
Written by Zbyszek   
Friday, 11 February 2011 08:50

W Niemczech – największym rynku sprzedaży w Europie – szykuje się wojna cenowa.

Po decyzji firmy Butterfly o czym informowaliśmy tutaj niemieccy giganci planują duże obniżki cenowe.

Będzie to tym bardziej wyraźne na tle cen np. okładzin Butterflya (np. okładziny z serii Tenergy to koszt w Niemczech 56.90 Eur od sztuki).

Już teraz np. firma Contra – jeden 3 największych dystrybutorów i producentów sprzętu do tenisa stołowego w Europie obniżyła w formie czasowej promocji ceny  produktów wszystkich firm o 20%.

Zaznaczyła jednocześnie, że obniżka nie obejmuje m.in niektórych wyrobów Butterflya (bo nawet Contra nie ma wystarczających rabatów, by to uczynić).

Już wiadomo, że w całych północnych Niemczech żadna znana firma, czy były dystrybutor Butterflya nie podejmie się sprzedaży wyrobów firmy ze znakiem motylka.

Jest to wynikiem oburzenia i protestu na politykę cenową firmy (stałe podwyżki, złe warunki rabatowe dla handlowców, jednostronne zerwanie umowy w dość kontrowersyjnej formie).

Inne wielkie firmy jak np. JOOLA już teraz proponują duże rabaty na swoje wyroby.

Jednocześnie wraz z lutowym pismem branżowym Tischtennis można zapoznać się z najnowszą ofertą japońskiego producenta.

Butterfly idzie w zaparte i poszukuje w całych Niemczech chętnych do prowadzenia sklepów ze znakiem motylka.

Problem jednak w tym, że mało kto się chce zdecydować na taką opcję, bo rynek w Niemczech to nie tylko Butterfly.

Tu przecież mają swoje siedziby takie giganty jak JOOLA, Tibhar, Donic, Andro i inne.

Nie zapominajmy o przedstawicielstwach Stigi, Xioma i silnej pozycji chińskich producentów.

Jednocześnie już dzisiaj tym, którzy zdecydują się mimo wszystko na współpracę z Butterflyem mówi się nieoficjalnie, że mogą raczej zapomnieć o możliwości sprzedawania w swoich sklepach wyrobów innych firm.

Z moich obserwacji i nieoficjalnych informacji wynika, że klienci masowo odchodzą od chęci kupna wyrobów firmy Butterfly.

Czy taka polityka jest słuszna?

Czas pokaże.

Jednocześnie chyba widać (co wydaje mi się też po części zrozumiałe), że Butterfly miał chyba dość współpracy z firmami, które sprzedając ich wyroby jednocześnie rozwijały własną produkcję (Donic, Andro, Gewo itd).

Zapowiada się ciekawie...

Wojna sprzętowa, cz.1

Zbyszek Stefański

Komentarz: Każda firma prowadzi własną samodzielną politykę cenową. Jestem jednak przeciwny windowaniom cen w górę i to niezależnie od nazwy firmy, która to robi. To podraża koszty uprawiania dyscypliny wcale już przecież nie takiej taniej. Mam nadzieję, że wzrost cen jest podyktowany jeszcze większą dbałością o jakość produktów, a nie chęcią wyciągnięcia z kieszeni klientów dodatkowych pieniędzy. Mam też nadzieję, że nie pójdą za tym inne firmy, bo byłaby to już katastrofa dla naszego sportu. Na szczęście chyba sie na to nie zanosi. Inne firmy mają już bardzo dobre, konkurencyjne produkty, których jakość jest coraz lepsza, a ceny są akceptowane przez klientów.

Zbyszek Stefański