Home Tytuł Chińska odsiecz?

Sklep

MSTS"Stefanski"

 

 

Chińska odsiecz? PDF Print E-mail
Written by Zbyszek   
Saturday, 21 January 2012 12:40

Od początku lat 90-tych obserwujemy stały napływ zawodników chińskiego pochodzenia do Europy w tym i do Polski. Dobre, czy to złe?

Głównym motywem przybywania zawodników zza Wielkiego Muru nie jest z pewnością chęć podnoszenia umiejętności – bo takowe mają też u siebie w kraju – ale chęć godnego życia.

Rozumiem to i akceptuję, bo sam tego doświadczam.

Widać to w Polsce i chyba nie jest przypadkiem, że równoczesny kryzys dyscypliny w naszym kraju pokrywa się z równoczesną emigracją Chińczyków do naszego kraju.

Dlatego skłaniać to musi do kilku refleksji.

SZKOLENIE

Masowy napływ zawodników chińskich obniża chęć i sens szkolenia zawodników europejskich.

Zawsze uśmiecham się kiedy widzę europejskich trenerów z mądrymi minami prowadzących swoich azjatyckich podopiecznych podczas treningów i zawodów.

Łatwiej przecież kupić 20-letniego Chińczyka, niż wyszkolić kolejnego Grubbę, czy Błaszczyka.

Wbrew pozorom chyba nie, bo można policzyć ile kosztuje zespół Superligi utrzymanie Azjaty w naszym kraju w ciągu jednego roku.

Gdyby do tego dołożyć ilość lat spędzonych w naszym kraju to wyjdzie z tego niezła sumka.

Są przecież kluby I, czy II ligi w Polsce, które mają w swoich barwach zawodników azjatyckich po kilka, kilkanaście lat.

Ciekawe, czy ktoś policzył ile kosztuje utrzymanie tych graczy w ciągu jednego roku?

Czy nie warto, by tych pieniędzy zainwestować w szkolenie rodzimej młodzieży i kształcenie polskich trenerów?

Tutaj wychodzi nastepny problem:

CHĘĆ ŁATWEGO SUKCESU NA SKRÓTY

Wielu klubom nie chce się szkolić własnych zawodników, bo to droga długa i nużąca.

Wielu trenerom nie chce się szkolić od podstaw własnych zawodników, bo to droga długa, nużąca i niewdzięczna często.

Ilu topowych trenerów w naszym kraju ma tak naprawdę doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą?

Ilu z nich pracowało w szkoleniu początkowym, gdzie tak naprawdę wykuwa się warsztat szkoleniowy?

KORZYŚCI PŁYNĄCE Z POBYTU CHIŃCZYKÓW

Jaką korzyść ma polski tenis stołowy z sukcesów Li Qian?

W ilu obozach z naszymi polskimi zawodniczkami uczestniczy ta wspaniała zawodniczka?

Co na to centrala, gdzie wszyscy wiedzą, że istnieje w żeńskim tenisie stołowym trenerska dwuwładza?

Panie prezesie Weissbrodt filozofia środka nie zawsze przynosi efekty, bo brak decyzji, to też decyzja…

SKŁAD KADRY…

wielu europejskich kadr narodowych zajmują naturalizowani Chińczycy zabierając w ten sposób miejsce rodzimym zawodnikom.

Znam przykłady wielu zawodników, którzy przez wiele lat będąc w cieniu swoich europejskich kolegów i koleżanek zaczęło grać na poziomie czołówki europejskiej (Schlager, Wosik i inni).

Dano im szansę z ławki rezerwowych, czy z rezerw kadry do zaistnienia w wielkim tenisie stołowym.

Taki stan rzeczy rozleniwia też europejski sztab szkoleniowy, działaczy i prezesów, bo przecież można naturalizować kolejnego Chińczyka.

PO ME

Jakie wnioski wyciągnięto z katastrofalnych ME w Gdańsku?

Ile decyzji personalnych, systemowych podjęto w związku tym?

Trwa Status Quo, który nie posuwa dyscypliny naprzód.

CO DALEJ?

O wadze problemu niech świadczy fakt, że sama Federacja Chińskiego Tenisa Stołowego zauważyła problem.

Chińczycy planują założenie w Europie Akademii Tenisa Stołowego tak, by jedna nacja nie zdominowała – a co za tym idzie pogrążyła – dyscypliny.

Z.S

I co dalej?