Od początku lat 90-tych obserwujemy stały napływ zawodników chińskiego pochodzenia do Europy w tym i do Polski. Dobre, czy to złe?
Głównym motywem przybywania zawodników zza Wielkiego Muru nie jest z pewnością chęć podnoszenia umiejętności – bo takowe mają też u siebie w kraju – ale chęć godnego życia. Rozumiem to i akceptuję, bo sam tego doświadczam. Widać to w Polsce i chyba nie jest przypadkiem, że równoczesny kryzys dyscypliny w naszym kraju pokrywa się z równoczesną emigracją Chińczyków do naszego kraju. Dlatego skłaniać to musi do kilku refleksji. SZKOLENIE Masowy napływ zawodników chińskich obniża chęć i sens szkolenia zawodników europejskich. Zawsze uśmiecham się kiedy widzę europejskich trenerów z mądrymi minami prowadzących swoich azjatyckich podopiecznych podczas treningów i zawodów. Łatwiej przecież kupić 20-letniego Chińczyka, niż wyszkolić kolejnego Grubbę, czy Błaszczyka. Wbrew pozorom chyba nie, bo można policzyć ile kosztuje zespół Superligi utrzymanie Azjaty w naszym kraju w ciągu jednego roku. Gdyby do tego dołożyć ilość lat spędzonych w naszym kraju to wyjdzie z tego niezła sumka. Są przecież kluby I, czy II ligi w Polsce, które mają w swoich barwach zawodników azjatyckich po kilka, kilkanaście lat. Ciekawe, czy ktoś policzył ile kosztuje utrzymanie tych graczy w ciągu jednego roku? Czy nie warto, by tych pieniędzy zainwestować w szkolenie rodzimej młodzieży i kształcenie polskich trenerów? Tutaj wychodzi nastepny problem: CHĘĆ ŁATWEGO SUKCESU NA SKRÓTY Wielu klubom nie chce się szkolić własnych zawodników, bo to droga długa i nużąca. Wielu trenerom nie chce się szkolić od podstaw własnych zawodników, bo to droga długa, nużąca i niewdzięczna często. Ilu topowych trenerów w naszym kraju ma tak naprawdę doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą? Ilu z nich pracowało w szkoleniu początkowym, gdzie tak naprawdę wykuwa się warsztat szkoleniowy? KORZYŚCI PŁYNĄCE Z POBYTU CHIŃCZYKÓW Jaką korzyść ma polski tenis stołowy z sukcesów Li Qian? W ilu obozach z naszymi polskimi zawodniczkami uczestniczy ta wspaniała zawodniczka? Co na to centrala, gdzie wszyscy wiedzą, że istnieje w żeńskim tenisie stołowym trenerska dwuwładza? Panie prezesie Weissbrodt filozofia środka nie zawsze przynosi efekty, bo brak decyzji, to też decyzja… SKŁAD KADRY… wielu europejskich kadr narodowych zajmują naturalizowani Chińczycy zabierając w ten sposób miejsce rodzimym zawodnikom. Znam przykłady wielu zawodników, którzy przez wiele lat będąc w cieniu swoich europejskich kolegów i koleżanek zaczęło grać na poziomie czołówki europejskiej (Schlager, Wosik i inni). Dano im szansę z ławki rezerwowych, czy z rezerw kadry do zaistnienia w wielkim tenisie stołowym. Taki stan rzeczy rozleniwia też europejski sztab szkoleniowy, działaczy i prezesów, bo przecież można naturalizować kolejnego Chińczyka. PO ME Jakie wnioski wyciągnięto z katastrofalnych ME w Gdańsku? Ile decyzji personalnych, systemowych podjęto w związku tym? Trwa Status Quo, który nie posuwa dyscypliny naprzód. CO DALEJ? O wadze problemu niech świadczy fakt, że sama Federacja Chińskiego Tenisa Stołowego zauważyła problem. Chińczycy planują założenie w Europie Akademii Tenisa Stołowego tak, by jedna nacja nie zdominowała – a co za tym idzie pogrążyła – dyscypliny. Z.S I co dalej?
|