Home Tytuł Amatorstwo w niemieckim wydaniu

Sklep

MSTS"Stefanski"

 

 

Amatorstwo w niemieckim wydaniu PDF Print E-mail
Written by Zbyszek   
Monday, 11 June 2012 10:15

To z silnego ruchu amatorskiego Niemcy czerpią finansowe i szkoleniowe korzyści.

U nas był to temat od niemal zawsze pomijany i wręcz lekceważony.

Dopiero od krótkiego czasu za pomocą Marka Przybyłowicza i paru innych zapaleńców polska centrala uaktywniła się. 

Zawsze słyszało się, że gdzieś tam jacyś amatorzy grają w jakimś TKKFi-e, w jakiejś amatorskiej lidze.

Wstyd powiedzieć, ale będąc przez szereg lat trenerem ośrodka PZTS i różnych kadr narodowych kraju praktycznie nic nie wiedziałem o ruchu amatorskim. 

Sama centrala też chyba za wiele nie wiedziała, bo nigdy nie było znanych zcentralizowanych, prężnych rozgrywek amatorskich.

Tymczasem ruch amatorski oprócz dziecięcego to najpoważniejszy i najpotężniejszy czynnik determinujący rozwój dyscypliny. 

Dam jeden przykład z Niemiec.

Bardzo popularny jest u naszego zachodniego sasiada tzw. Schnupermobil. 

Cóż to takiego?

W 1 – 2 półciężarowych samochodach ładowane są pingpongowe budowle, gadżety, przybory służące do zorganizowania na terenie danej gminy, miasta, okręgu, klubu, czy szkoły festynu pingpongowego. 

Organizowane są w ciągu 1-3 dni konkursy, zawody, mecze, aukcje itd.

Służy to wszystko popularyzacji dyscypliny dla miejscowej społeczności. 

To jeden z wielu przykładów dbania o ruch amatorski, dziecięcy w Niemczech.

W Polsce jest za mało klubów, czy sekcji zajmujących się w głównej mierze grą w tenisa stołowego tylko lub w głównej mierze dla przyjemności. 

Wszyscy chcemy wyczynu, a zapominamy, że jego podstawą jest masowość ruchu amatorskiego i dziecięcego.

Nie przypadkiem w Niedersachsen w landzie w którym zgłoszonych jest do regularnych rozgrywek 60 tys. zawodników i zawodniczek parę razy najlepszym klubem ogłoszono MTV Jever, gdzie regularnie gra w tenisa stołowego gra ok. 200 osób. 

W 99% amatorów i dzieci…

Co przeszkadza, by w klubie oprócz kilku dzieci traktujących tenis stołowy na serio znalazło się miejsce dla tych, którzy grają, bo sprawia to im przyjemność? 

Tenis stołowy nie może być w naszym kraju elitarną dyscypliną, gdzie rozpieszczą się garstkę zawodowych zawodników i trenerów.

Wspieranie potężnego ruchu amatorskiego i dziecięcego da nam wyniki, sponsorów, telewizję, klientów kupujących sprzęt i poprawę jakości uprawiania tenisa stołowego. 

Tymczasem wiadomo jak np. skończyły się inicjatywy 2 niezależnych gazet do tenisa stołowego.

Poległy obydwie bez wsparcia centrali i bierności środowiska. 

Centrala podobno nie miała środków.

Szybko się jednak takowe znalazły jak panowie w garniturach przyznali sobie wielotysięczne premie. 

Tylko, co my (kibice, trenerzy, zawodnicy, rodzice) z tego mamy?

Co się poprawiło w jakości szkolenia? 

Co się poprawiło w przekazie wiedzy zapaleńcom w małych miasteczkach i wsiach?

Ile mamy nowych licencji? 

Wiemy też jak padł Waldek Czapski ze swoimi nietuzinkowymi pomysłami.

Takich Czapskich padło już wielu przed nim. 

Ilu padnie po nim?

Zbyszek Stefański