Warsztat
trenerski, czyli co kształtuje model szkolenia.
Dyskutowanie
o tym, czy ręka ma być 5 cm wyżej, czy 7 cm w bok, jest ważną kwestią
techniczną, ale nie ona decyduje o modelu szkolenia, warsztacie technicznym. O
tym jak szkolić, decydują następujące parametry:
- regulamin gry
– oczekiwania: zawodnik, trener, działacz
– sprzęt (parametry techniczne oprzyrządowania służącego do gry: okładziny,
deski, piłki, blaty stołów, wysokość siatki, podłoże i jego przyczepność,
wysokość obiektu, wielkość pola gry, i inne które już nie warto wspominać) Trener
nie ma wpływu na regulamin gry, i na szczęście jest on jednakowy dla
wszystkich, w przypadku oczekiwań, jest to wypadkowa: ambicji, umiejętności
wszystkich trzech uczestników procesu, zaś w przypadku sprzętowym, jest to suma
majętności działaczy i zawodników. W
artykule Marka Chrabąszcza – „Uczyć się od lepszych” - Część I, został
poruszony niezmiernie istotny wątek pracy trenerskiej – wiedza. I o tym
chciałbym wspomnieć w poniższym tekście, może nie tak błyskotliwym jak Marka
(przepraszam za spoufałość), ale w skrócie poruszającym to, co według mnie jest
istotne w otoczeniu pracy szkoleniowca, i co wpływa na jego warsztat pracy. Dyskutowanie o warsztacie szkoleniowym, to
jak dyskusja o wyższości świąt wielkiej nocy nad bożym narodzeniem. Z materiału
pana Marka wynika jedna rzecz, brak wśród naszych instruktorów, trenerów pędu
do poszerzania wiedzy o swym warsztacie szkoleniowym. I
w tym upatruje jeden z głównych problemów polskiej myśli trenerskiej. System,
a właściwie brak systemu rozpowszechniania wiedzy trenerskiej jest największą
bolączką PZTS i OZTS. Władze związkowe na każdym szczeblu, bardziej są
zainteresowane wynikiem sportowym, wynikiem prostym, nie interesuje ich zaś
warsztat trenerski, który ten wynik pozwolił osiągnąć. Efekt, częściej wynik
osiągamy sporadycznie, przypadkowo, nie zaś jako efekt systematycznej pracy. Upadek
tzw. Rad Trenerów, który nie istnieją już od paru dobrych sezonów, a te które
są, to bardziej kółka dobrego samopoczucia, a nie centra promieniujące wiedzą.
Rady Trenerów na każdym szczeblu (czy wszędzie, tego nie wiem, ale odnoszę się
do swego okręgu) nie pozostawiły po sobie żadnego materiału, który mógłby
służyć jako przewodnik w codziennej pracy szkoleniowej. Dużo
by pisać o upadku warsztatu trenerskiego, jednak sami tego nie potrafimy
zauważać, bo cały czas poruszamy się w tym samym stawie. Oczywiście podniosą
się głosy, o sukcesach naszych młodych zawodników, ale jak zauważono, nie
przekładają się one na wynik seniorski. Na rynku sportowym liczy się nie wynik
kadeta, juniora, ale wynik seniora, i o tym cały czas zapominamy. Trener
Marek wypomina trenerom kadry narodowej ich bezczynność (co jest prawdą), ja
jednak widzę to jeszcze inaczej, gdyż rola trenera kadry narodowej, to nie jest
rola trenera klubowego, ale raczej rola koordynatora pracy trenerskiej, raczej
rola inspiratora. My zaś z trenerów kadry narodowej zrobiliśmy zwykłych
instruktorów, trenerów klubowych. Ci trenerzy zamiast dokonywać inspekcji,
przeglądu tego co robi się w terenie, grzeją stoły w centrum krajowym, gdzie w
zaciszu, w nadmorskim klimacie, piszą nową komercyjną pozycję szkoleniową o
tenisie stołowym. Tylko zapominają o obowiązku przekazania swej wiedzy jaką
pozyskali za pieniądze związkowe, nieodpłatnie innym szkoleniowcom. Związek
wprowadził licencje trenerskie, tylko jest to wiedza tajemna, kto ma taka
licencję, a zasady jej przyznania, nie weryfikują umiejętności warsztatu
trenerskiego. Zaprzepaszczono doskonały produkt, który powinien zobowiązywać
szkoleniowców do pracy własnej. Liczy się kasa. Co się stanie jak wejdzie
ustawa deregulacyjna, i nasze papiery trenerskie stracą na znaczeniu. Sprawdzianem
pracy szkoleniowca i zawodnika, jest wynik sportowy, trzeba zadać sobie pytanie
czy obecny system turniejowy spełnia wymagania sprawdzianu, czy nie powinien
zostać zmodyfikowany, i dopasowany do poszczególnych grup wiekowych i oczekiwań
jakie przewidujemy dla tych grup wiekowych. My zaś opanowaliśmy do perfekcji, a
przez co wynaturzyliśmy powszechny start w nie swoich kategoriach wiekowych. I
nabiera śmieszności, w kategorii seniorki startują młodziczki, zaśmieca
statystyki i zaciemnia obraz stanu dyscypliny. Ważny staje się udział, a nie
poziom sportowy. Trzeba
się zastanowić, czy zablokowanie startu w OTK obcokrajowcom z punktu widzenia
sportowego przyniosło korzyści? Ważną
sprawą jest ucieczka od dyscypliny, od czasu transformacji systemowej Polski,
związek nie potrafił znaleźć żadnego instrumentu, który potrafiłby zatrzymać
młodych, zdolnych zawodników przy dyscyplinie. Tylko dogłębna reforma
organizacyjna, być może ma szansę by zatrzymać odchodzenie od dyscypliny. O tym
się nie dyskutuje, o tym się milczy. Nikt nie analizuje danych, nie zadaje
pytań, o przyczyny spadku licencji sportowych, o spadku liczby klubów, związek
ucieka od tej wiedzy, nie wychodzi naprzeciw trudnością. Cieszy,
że trener Marek podjął się tematu oceny pracy szkoleniowej, ale sam warsztat
trenerski wynika z tego, czego oczekuje system, ten obecny nie oczekuje
niczego, więc potrzeba doskonalenia warsztatu trenerskiego nie jest taka
nagląca. Podsumowując,
obowiązujący model sportowy w polskim tenisie stołowym nie jest kreatywnym,
inicjatywnym, dla nikogo, on popiera stagnacje, i średniość. Ostatnie wybory do
władz PZTS potwierdzają tylko to, że dyscyplina stacza się coraz bardziej w
niebyt, nie ma pomysłu na tuning pingponga. Zresztą
same środowisko nie jest tym zainteresowane, milczy, dlaczego?
|