Home Tytuł Ciekawy tekst, część 1

Sklep

MSTS"Stefanski"

 

 

Ciekawy tekst, część 1 PDF Print E-mail
Written by Zbyszek   
Wednesday, 20 March 2013 07:49

Zapraszam do lektury:

CZAS NA ZMIANY

 

Brak wizji?

Czemu nie ma zmian w tenisie stołowym? Być może dlatego, że rządzący nie maja wizji. Chcę im pomóc. Najpierw jednak pragnę zapytać: jaki pomysł na podniesienie poziomu dyscypliny mają panowie z Prezydium PZTS? Czy kiepski poziom zakończonych 81. Mistrzostw Polski daje do myślenia? Co do tej pory zrobili Wojciech Waldowski, Tadeusz Czyczel, Kamil Skrzypczak, Grzegorz Kielar, Tadeusz Nowak? Musimy kierować pytania do konkretnych osób. Konkretni ludzie zobowiązali się do zmian. Logiczną konsekwencją jest wywoływanie ich do odpowiedzi. Czy może diagnoza Krzysztofa Piwowarskiego o niemocy intelektualnej władz, niewydolności organizacyjnej i zasklepieniu wywodzącym się z poprzedniego systemu jest słuszna?

 

Szkolenie, głupcze!

Wszystkie analizy mają sens, gdy sprowadzają się do jednego: szkolenie, głupcze! Adwersarze mogą kontrować: skąd wziąć na to pieniądze? Zaproponowałabym (jeżeli to jest możliwe) przeniesienie środków finansowych. Nie należy utrzymywać seniorskiej kadry narodowej z obecnymi zawodnikami i zawodniczkami z ich potencjałem. Trzeba jasno wyrazić tę nieprzyjemną obawę, czy Bartosz Such, Daniel Górak, Wang Zeng Yi, Jakub Kosowski to są zawodnicy, którzy mogą zrobić cokolwiek nawet w europejskim tenisie stołowym? Jeżeli odpowiedź brzmi nie, PZTS powinien się wycofać z ich finansowania. Wysyłanie skądinąd najlepszych naszych zawodników na zawody międzynarodowe mija się z celem. To nie są jakkolwiek inwestowane pieniądze. To są pieniądze wyrzucane. Nie ma bowiem nawet znikomych korzyści. Panowie, którzy, jeszcze raz to podkreślę, bardzo ciężko pracowali na swoja pozycję w Polsce, nie przyciągną do dyscypliny dzieci, kibiców czy sponsorów. Nie czarujmy się, Lucjan Błaszczyk czy Tomasz Krzeszewski to gracze, którzy dzięki swoim dokonaniom mogli na pingpongowych deskach umieścić swoje nazwisko i rakietki z ich logo do tej pory się sprzedają. Górak, Such, Zeng Yi takiej pozycji nie zdobędą. Wiele lat będą gromadzić punkty dla swoich zespołów, być może wygrywać ligowe rankingi. Tenisowi stołowemu nie to jest potrzebne. Potrzebna jest lokomotywa napędzająca dyscyplinę.

Siła napędowa nie leży po stronie pań. Li Qian, Natalia Partyka, Katarzyna Grzybowska to, brzydko mówiąc, nie jest materiał na wielkie zawodniczki. Oczywiście, marzyłabym aby grać tak jak one. Nie o to chodzi, by grać jak najlepsze Polki, ale o to, aby budować system, w którym wychowają się zawodniczki znacznie lepsze od nich. Przyjemnie jest oglądać Natalię Partykę jako ambasadora tenisa stołowego. W sporcie liczą się głównie medale i wolałabym podziwiać medal na szyi Partyki niż ją samą.

Za chwilę staniemy przed problemem finansowania polskich związków sportowych. Podział na mniej i bardziej perspektywiczne dyscypliny nie wróży dobrze polskiemu pingpongowi.

 

Ryzyko zmian.

Każdy start międzynarodowy kosztuje. Tak jak wspomniałam, nie warto wydawać pieniędzy na wysyłanie naszej kadry za granicę. Nie popularyzuje to dyscypliny, nie przynosi sukcesów, nie przynosi dobrej prasy i mało kogo interesuje. Dlatego trzeba podjąć ryzyko zmian. Ryzyko ma polegać na tym, aby pieniądze, jakie pochłania kadra przeznaczyć na pensje dla instruktorów lub trenerów, którzy będą szkolić dzieci w wieku 5-8 lat. Tutaj zadanie PZTS jest banalnie proste. Ogłosić konkurs na szkolenie. Wyłonić np. 20 instruktorów. Zlecić prowadzenie treningów tenisa stołowego. Weryfikacją powinno być to, że każdy z opłacanych przez PZTS instruktorów ma obowiązek wystawić na turniej wojewódzki 10 zawodników. Co to oznacza? Otóż, objęcie szkoleniem 200 dzieci. PZTS powinien się skupić na takim właśnie budowaniu systemu, w którym szkolone są dzieci. Bez ich dopływu będziemy się cieszyć co najwyżej kilkoma brązowymi medalami Mistrzostw Europy. Program powinien być wieloletni. Na początek proponowałabym stawkę 600 zł za miesiąc pracy instruktora. Treningi powinny się odbywać dwa razy w tygodniu w wymiarze 60, 90 minut.

 

LP

LICZBA INSTRUKTORÓW

KWOTA

LICZBA MIESIĘCY

WARTOŚĆ

1

20

600 zł

10

120 000 zł

 

Z prostego wyliczenia wynika, że roczny koszt wynosi 120 tys. złotych. Za tę sumę możemy objąć szkoleniem 200 dzieci. Moim zdaniem warto.

Ktoś może zarzucić, że pokazuję tylko koszty wynagrodzenia, bez dodatkowych pieniędzy na finansowanie grup. Odpowiadam, dlaczego. W dużym stopniu wyczerpał się system naboru do klubów sportowych. Dzieci nie przychodzą na treningi. Nie ma więc kogo szkolić. Trzeba temu jakoś zaradzić. To jest wielki problem, jaki musimy rozwiązać. Należy wykorzystać nauczycieli, którzy wcześniej uprawiali tenis stołowy. Takich osób jest naprawdę sporo. Jedocześnie nauczycieli należy obarczyć odpowiedzialnością za zorganizowanie warsztatu. Nauczyciel ma pójść do dyrektora szkoły i wywalczyć możliwość bezpłatnego korzystania z sali gimnastycznej. Myślę, że motywacja w postaci 600 złotych będzie mobilizować nauczycieli do starań o zapewnienie miejsca do treningu. Pragnę zaznaczyć, że oferta PZTS powinna być skierowana do nauczycieli, mających zawodniczą przeszłość. Jest to jeden ze sposobów na to, by uprawiający wcześniej tenis stołowy mogli przekazywać swoją wiedzę. Wyszkolenie instruktora nie grającego wcześniej wydaje się być zadaniem bardzo trudnym. Mamy w Polsce spory potencjał szkoleniowy i powinniśmy go wykorzystywać. Mimo że pracuję w małej, kilkunastotysięcznej miejscowości, gdzie tenis stołowy nie ma szczególnych tradycji, bez problemów potrafiłabym znaleźć kilka osób to proponowanego przez mnie programu.

W podobny albo taki sam sposób można nagradzać instruktorów na co dzień pracujących w klubach. Objąć pomocą finansową np. tych instruktorów bądź trenerów, którzy przyjeżdżają na turnieje ogólnopolskie z dwoma wychowankami. Rolę PZTS widzę w finansowaniu tych osób, pod warunkiem, żeby w turniejach wojewódzkich, powiatowych wystawiali dzieci w wieku 6-8 lat. Pokazali oni wysoką jakość swojej pracy poprzez doprowadzenie wychowanków do zawodów najwyższej rangi. Teraz pora na PZTS. Niech płaci za wystawienie na cykl WTK stawkę, jaką zaproponowałam nauczycielom. Tutaj zmniejszyłabym liczbę dzieci do sześciorga, że względu na zachowanie ciągłości szkolenia wychowanków. Cel jest wciąż identyczny: promować osoby pracujące z dziećmi, zachęcać do naboru, przyciągać dzieci do uprawiania tenisa stołowego.

 

Stracone pieniądze.

Nie udało się wykorzystać pieniędzy zarobionych podczas rozgrywanych w Gdańsku Mistrzostw Europy, bo poznański Pro Tour przyniósł bardzo duże straty. Szkoda lekkomyślnie wydanych pieniędzy. Pewnie jeden wyjazd kadry na Pro Tour to miesięczna płaca dla kilku instruktorów. Wybór wydaje się oczywisty: lepiej pieniądze przeznaczyć na szkolenie najmłodszych, bo w przyszłości taka inwestycja może, choć wcale nie musi, przynieść efekty.

Ciąg dalszy jutro.

ambitna