Dżenderowa rewolucja.
1. Czy w tenisie stołowym kobiety powinny grać
na zawodach razem z mężczyznami, czy poza kulturowymi przyzwyczajeniami jest
coś, co zabrania takiej rywalizacji? 2. Skoro polskie rozgrywki wymagają daleko
idących zmian, w którym kierunku je modernizować, czy unifikacja rozgrywek, czy
większa specjalizacja każdej klasy rozgrywkowej, co z indywidualnymi
konfrontacjami? 3. Czy uruchomić ligę młodzieżową, czy też
młodzież obowiązkowo włączyć do drużyny ligowej? Jeżeli tak to w jakiej
proporcji. 4. Czy regulaminy rozgrywek powinny być dalej
w gestii zarządu, czy też powinny być zatwierdzane przez WZD, do egzekwowania
przez zarząd? 5. Czy należy skończyć z poprawnością i zacząć
walczyć o prymat z innymi dyscyplinami sportowymi? Dziś bez pieniędzy, bez
przychylności mediów się ginie, czy nie należy być więc bardziej agresywnym w
mediach, wykazując wyższość naszej dyscypliny sportowej nad innymi, mając za
sobą argumenty nie tylko sportowe ale np. prozdrowotne? Pytania na przyszłość, czy warto się nad nimi zastanawiać. Olimpiada w Nanjjng W II Igrzyskach Młodzieży w Nanjing wystartuje dwoje
reprezentantów Polski, Natalia Bajor, Patryk Zatówka. Cieszy, że dwoje
zawodników z Polski zakwalifikowało się do tych igrzysk, jest to zasługa nie
tylko tych młodych zawodników, ale szeregu trenerów towarzyszących im w ich
drodze sportowej i przede wszystkim rodziców, że podtrzymywali ich na duchu
przez te wszystkie lata ciężkiej pracy sportowca. Mam nadzieję, że dowiodą w
tym chińskim mieście swojej determinacji sportowej, udowodnią, że każdą
przeciwność można przekuć na sukces, tylko trzeba wierzyć w siebie, i swoim
bliskim, co pokazała ostatnio Justyna Kowalczyk w Soczi. Wierzę, że tak zrobią.
O Igrzyskach Młodzieżowych piszę od samego początku ich istnienia, a przede
wszystkim o potrzebie zbudowania w PZTS wokół tych igrzysk sprzyjającej
atmosfery. Według mnie trzeba przebudować obowiązującą do tej pory formułę Mini
Olympic Games w program promujący i budujący kadrę olimpijską. Za 4 lata mamy
Igrzyska Olimpijskie w Buenos Aires, ile młodych talentów możemy zmarnować, gdy
nie wskażemy im dobrego celu, a ile możemy utrzymać przy tym sporcie, jeżeli
zaoferujemy im szansę na Buenos. Tylko, żeby ten awans nie był kłopotem dla działaczy z
Mokotowskiej!!! Mister Ed, koń, który
mówi Dopiero co nastał nowy rok, niedawno Han obchodzili początek
Roku Drewnianego Konia. I my zaczynamy ten rok od nieprawdopodobnej historii z
północno-wschodniej części kraju. Oto w mieście Ostróda walka o stołek radnego
rozpoczęła się na dobre. Głównym bohaterem, i to złym bohaterem, zostaje
prominentny działacz polskiego tenisa stołowego, pan Tadeusz Cz., który
publicznie zostaje oskarżony o malwersacje finansowe i to nie na korzyść klubu
sportowego, którym kieruje. Jeżeli to prawda, to czy można mieć zaufanie do
takiego człowieka. I to nieważne, że będzie się sądził z „oszczercami”, ale
ważne, że dopuścił do takiej sytuacji, w której takie oskarżenie mogło paść.
Jak ufać takiemu człowiekowi, jak ufać takiemu zarządowi, gdzie decyzje podejmują
ci, których reputacja jest mocno zaszargana. Przypominam, że za „przewiny
finansowe” z PZTS wyleciał już jeden z członków zarządu. Uprawnione więc jest
pytanie, czy wobec każdego są stosowane takie same miary? I inne podstawowe pytanie, czy w zakresie
gospodarki finansowej w PZTS jest wszystko w porządku, czy opinie Komisje
Rewizyjnej w tej materii są wiarygodne. Jedyna pozytywna wiadomość z ostatnich dni ze świata tenisa
stołowego to zaangażowanie pani Barbary w budowanie społeczności pingpongowej.
Mam nadzieję, że jej to się uda i tego najbardziej jej życzę, i mam też nadzieję,
że „buce”, którzy czynią wszystko, by jej się nie udało, jednak spadną z
piedestału i wrócą do swojej budy. Falandyzacja reguł
polskiego tenisa stołowego Świat „pingpongowego pudelka” szepcze o prawdopodobieństwie
„piłeczkowej afery korupcyjnej” w związku z różnymi walkowerami. Niby walkower
jest jeden, ale kluby są inne i jeden dostaje 1000 zł do zapłaty, inny wypad i
dyskwalifikacja. Przypomina to czasy prezydentury Lecha Wałęsy i jego doradcy
Lecha Falandysza, od którego wziął się termin „falandyzacja”, czyli pasowanie
prawa do potrzeb własnych. W przypadku piłki nożnej nazywa się to
„fryzjerstwem”, jak ma to nazywać się u nas? Zwyczaj przypasowania prawa do
okoliczności wziął się już za poprzedników, ale kto by o tym pamiętał, gdy
obecni rozwinęli to do perfekcji. Jak z tym walczyć, jak to ograniczyć, gdy
władza to wyraźnie lubi i ceni, a plebs milczy ze strachu. Zmienić władzę to jedyne
wyjście, a może jakiś „pingpongowy Majdan”? Już nawet nie warto wspominać
krucjaty rozpoczętej przez naszego ulubionego bohatera i nadziei, jaką dawał,
że ukróci niegodziwości. Miało być odzyskanie wiarygodności, ufności do
związku, jednak coś naszemu bohaterowi się pokręciło i wyszło na odwrót. Manekin z Torunia zdobywa Warszawę, mają dobry adres przy
Marszałkowskiej, a związek niedaleko, przy Mokotowskiej, może coś z tego będzie. U nas i tak jest bezpieczniej, bo w Polskim Związku Boksu leją
się naprawdę, aż krew sika na wszystkie strony, wiceprezes PZB dźga nożem
sędziego, prezes PZB mówi, że sprawę trzeba załatwić przy butelce wina, i to
jest Polska właśnie, elegancka, bo nie przy wódce, piwie, ale winie i to
czerwonym. Dźgać i wino pić, to jak dramat grecki. Dla przypomnienia, byśmy nie zapomnieli, w dalszym ciągu
nierozstrzygnięta jest sprawa portalu http://www.pingpongpub.pycka.com/,
gdzie trwa walka z nieprawidłowościami w lubelskim tenisie stołowym. Niepełnosprawni Świat sportu jest niesprawiedliwy, o czym pisze osoba związana
ze sportem niepełnosprawnych i wspomagają ją komentujący, bo tam według autora
jest niesprawiedliwość. Nie mnie rozstrzygać o poprawności, choć znam trochę to
środowisko. Powołania, kto powinien jechać, kto reprezentować - to zawsze
trudna decyzja, ile zawiedzionych oczekiwań, zawsze ktoś będzie niezadowolony,
i tu jest rola trenera kadry, jak wytłumaczyć swoją decyzję, tak by niepowołani
zrozumieli dlaczego nie oni. Tenis stołowy wyrwał się spod kurateli „STARTU”
gdzie był traktowany po macoszemu, dzięki temu tenis stołowy niepełnosprawnych
zaczyna być doceniany finansowo, rok 2014 to 1,5 mln zł wsparcia na starty,
przygotowania, na MP, i na sprzęt, to lepiej (chyba) niż młodzież z PZTS. Ze świata pingponga W polskiej prasie ostatnio modny stał się temat walki z
Alzheimerem, demencją starczą. Niejaka Maja Gawrońska z LA z zachodniego
wybrzeża USA donosi o powstających jak grzyby po deszczu klubach neurofitnessu,
które aplikując właściwy zestaw ćwiczeń fizycznych oraz łamigłówek umysłowych
wraz z odpowiednią dietą chronią lub opóźniają zapadalność na Alzheimera lub
demencji starczej. Te dwie przypadłości wynikają m.in. ze wzrostu przeciętnej
długości życia oraz niskiej ruchliwości za młodu. Im mniej ćwiczyłeś za młodu,
tym przypadłości neurologiczne mózgu dopadną cię szybciej. Gdyby Maja Gawrońska
odwiedziła w 2011 NY na wschodnim wybrzeżu i słynne muzeum Historii Naturalnej,
a w nim wystawę o MÓZGU, to być może dowiedziałaby się jeszcze ciekawszych
historii o sporcie i mózgu. Oczywiście Maja pisze prawdę o pozytywnym wpływie
sportu na mózg, ale gdyby troszkę mocniej pogrzebała w tej sprawie,
dowiedziałaby się, że to tenis stołowy (pingpong) jest uznawany za sport nr 1 w
walce z Alzheimerem czy demencją. Trzeba też wspomnieć o zbawiennym wpływie
pingponga na nadpobudliwość ruchową. Pingpong to sport od małego do starego,
który nie tylko wpływa pozytywnie na sprawność ogólnofizyczną, ale także na
sprawność neurologiczną mózgu. Uprawianie pingponga na każdym poziomie to gwarancja, że być
może w przyszłości będziemy pamiętali o potrzebach bieżących, pamiętali, gdzie
mieszkamy i do czego służą zapałki. Takich zalet nie mają inne sporty, których
jednostajność, specjalizowanie, ukierunkowują mózg na jeden rodzaj bodźca, czym
upośledzają inne. Tenis stołowy, a w ogóle sporty rakietkowe to sporty
wieloczynnikowe, z tym że tenis stołowy ma nad nimi tę przewagę, że wymusza
czytanie niewidzialnego, co pobudza wyobraźnię. I mamy problem, że o tym wszystkim tylko my wiemy (i to
niektórzy), a podniecamy się sportami prostymi, brutalnymi, przynoszącymi w
przyszłości szkody, nie pożytki. Chcesz pamiętać,
gdzie mieszkasz, graj w pingponga. Krzysztof Piwowarski
|