Długo milczałem po przejęciu władzy przez nową
ekipę.
Moim kandydatem był Marek Przybyłowicz, który
naprawdę chciał dużo zmienić.
Przegrał wybory i gra w jednej orkiestrze z
nowymi władzami.
Taką podjął decyzję, ale ja nie o tym.
Zawsze były mi bliższe sprawy szkoleniowe z
racji mojego wykształcenia i pracy zawodowej.
Polski tenis stołowy szczyci się 70 miejscem na
listach światowych Daniela Góraka.
Z całym szacunkiem dla tego sympatycznego
zawodnika, ale w dobie największego powojennego kryzysu europejskiego
tenisa stołowego to raczej powód do zadumy i refleksji, że jest
tak źle.
Na tym tle szokuje tolerowanie na stanowisku
trenera kadry narodowej mężczyzn Tomasza Krzeszewskiego przez
kolejne ekipy.
Na marginesie dodaję fakt, że Tomasz Krzeszewski
został powołany na stanowisko kadry narodowej Polski bez
jakiekolwiek wcześniejszego doświadczenia trenerskiego. To już jest norma od lat w Polsce. Taki swoisty
eksperyment. Człowiek, który od święta wychyla głowę z
Ostródy nie może pochwalić się żadnym poważniejszym
osiągnięciem.
Jednak dla mnie - o czym już wielokrotnie pisałem
– powodem do zwolnienia jest fakt braku wiary we własnych
zawodników.
A przed oczami stają mi już wielokrotne
wypowiedzi trenera, który twierdził, że jak nie trafimy na
Chińczyków to może coś ugramy.
Problem w tym, że my trafiamy od lat również na
Austriaków, Rumunów, Portugalczyków i inne nacje i również nic poważniejszego
nie wygrywamy.
Mówi to też ten, który niejednokrotnie
Chińczyków w parze z Luckiem ogrywał.
Tomasz Krzeszewski próbuje zrobić z Ostródy
stolicę polskiego tenisa stołowego.
Jednak efekty jego pracy w rodzimym miejscu też
nie porażają.
Tego lata jeden z najzdolniejszych juniorów
młodej generacji nie miał gdzie trenować.
Przygarnął go gdański ośrodek (gdzie trener
kadry?), który jest ością w gardle Tomasza Krzeszewskiego.
Przypominam, że ośrodek gdański wykreował go na
bardzo dobrego zawodnika.
Tak samo ością w gardle prezesowi Waldowskiemu
stoi Gdańsk, któremu być może przeszkadzają sztandary konkurencyjnej firmy
innego byłego prezesa usytuowane naprzeciwko gdańskiego ośrodka.
Może dlatego Tomasz Krzeszewski dalej utrzymuje
stanowisko mimo braku jakichkolwiek argumentów merytorycznych za tym
stojących?
Jak działa biuro związku?
Oto artykuł ze strony www.time-out.pl:
http://time-out.pl/component/content/article/1-aktualnopci/20463-krotko-i-na-temat
poruszający jedną ze spraw.
Włączył się w to Marek Przybyłowicz, na razie
cisza.
A ja tylko oczekiwałem (bo już nie oczekuję)
odpowiedzi.
Co robi szef wyszkolenia?
Co robi wydział szkolenia? Ilość materiałów
merytorycznych i dydaktycznych wręcz poraża patrz:
http://www.pzts.pl/index.php?id=wydzial_szkolenia
Co robi prezes ds.sportowych?
Dlaczego np. trenerzy kadr narodowych nie są
zobligowani do pisania materiałów merytorycznych, które powinne
być udostępniane innym trenerom i instruktorom w Polsce?
Panie Tadeuszu Czyczel – co pan właściwie
robi?
Jaki jest przepływ informacji między trenerami
kadry, a dołami?
Co z głośną swojego czasu sprawą audytu dot.
rzekomych strat finansowych poprzedniego zarządu?
Gdzie program rozwoju dyscypliny?
Co z promocją turnieju Pro Tour?
Co z polskim systemem szkolenia?
Co z materiałami szkoleniowymi?
Na moją prośbę wsparcia napisania przeze mnie
podręcznika szkoleniowego usłyszałem od pana prezesa Waldowskiego
tylko gładkie słowa poparcia bez absolutnie żadnych konkretów.
No, ale zapewnił, że trzyma kciuki...
To już coś.
Myślę panie prezesie, że koszty wydania takiej
książki to 2-3 pana miesięczne pensje?
Na pewno z tego byłaby olbrzymia korzyść, a czy
takowa będzie z pana prezesury?
Na koniec: co z tą transparentnością?
Zbyszek Stefański
|